Powered By Blogger

czwartek, 31 marca 2011

...POCZĄTKI SYSTEMU GPS SIĘGAJĄ LAT PIĘĆDZIESIĄTYCH UBIEGŁEGO STULECIA?

Autorem artykułu jest Krystian Wójcik



Technologie kosmiczne fascynują nas od początku swojego istnienia. Trudno się temu dziwić. Każdy z nas chyba pamięta filmy z Jamesem Bondem, kiedy to za pomocą satelitów brytyjski wywiad szukał "wrogów państwa". Co prawda takiej możliwości nie mają cywile, ale możemy poczuć „powiew kosmosu” dzięki GPS.

GPS to akronim słów Global Positioning System co w języku polskim oznacza Globalny System Pozycjonowania. Wyraz globalny nie jest żadnym stwierdzeniem na wyrost. GPS zapewnia praktycznie stuprocentowe pokrycie swoim zasięgiem Ziemi. Dokładniej, z prawdopodobieństwem 0,9996 z każdego miejsca na Ziemi widocznych jest co najmniej 5 satelitów, a jak wiadomo do prawidłowego działania wymagana są przynajmniej 4 satelity widoczne przez odbiornik w tym samym czasie (pozwala to określić pozycję w 3 wymiarach).

GPS nie jest jakąś specjalnie nową technologią. Początków systemu GPS, ale również innych systemów pozycjonowania satelitarnego, możemy dopatrzyć się już w latach 50. ubiegłego stulecia. Historia ta jest dosyć często przytaczana, kiedy mówimy o genezie GPS. Mianowicie był rok 1957. W roku tym grupa amerykańskich uczonych obserwowała radzieckiego satelitę Sputnik 1. Był to czas "zimnowojennego” napięcia pomiędzy USA, a ZSRR. Lata pięćdziesiąte były początkiem wyścigu zbrojeń, który przejawiał się między innymi w rozwoju technologii kosmicznych. Sputnik 1 był natomiast pierwszym sztucznym satelitą Ziemi. Amerykanie nie wiedzieli zbytnio z czym mają do czynienia, więc zlecili naukowcom, aby sprawdzili czy satelita ten jest jakimś zagrożeniem dla Stanów Zjednoczonych, bądź jego sojuszników. Uczeni odbierając sygnał radiowy, który był emitowany przez satelitę wpadli na pomysł, aby wykorzystać satelity, a w zasadzie sieć satelitów do wyznaczania pozycji na Ziemi.

Zanim rozpoczęto właściwe prace nad GPS, opracowano inne systemy pozycjonowania o charakterze wojskowym. Był to między innymi system Transit, który opracowany był dla potrzeb marynarki wojennej Stanów Zjednoczonych. Kolejnym systemem, który wykorzystywał satelity do pozycjonowania był TIMATION. Kolejne prace nad systemami pozycjonowania satelitarnego wiążą się już bezpośrednio z GPS, który jak i inne tego typu tworzony był z myślą o wojsku.

GPS to wbrew pozorom jakie mogą wyniknąć z prostoty korzystania z urządzeń do pozycjonowania satelitarnego, bardzo zaawansowana technologia. Prace nad nim rozpoczęły się w roku 1973, a pełną operatywność GPS osiągnął dopiero w roku 1995. Jednak to nie oznaczało, że zakończyły się prace nad nim. Nic bardziej mylnego. GPS-Navstar wymaga ciągłej konserwacji i nadzorowania. Ciągle wystrzeliwane są nowe satelity, aby zastąpić stare i zużyte, bądź z powodu zaimplementowania jakichś nowych rozwiązań. Aby tak naprawdę uzmysłowić sobie z jak skomplikowanej technologii korzystamy warto przeczytać poniższy nagłówek.

Struktura GPS sprawia, że każdy z nas fizyczny kontakt ma tylko z małą częścią tej technologii, a mianowicie z odbiornikiem sygnału radiowego. A tak naprawdę jest to ta najmniej zaawansowana część nawigacji satelitarnej, która posiada trójelementową strukturę, w której wyróżniamy segment kosmiczny, segment użytkownika oraz segment kontroli. Odbiorniki to urządzania tak zwanego segmentu użytkownika. Dużo ważniejszy jest segment kosmiczny, który tworzy złożona sieć satelitów nawigacyjnych, których zadaniem jest nieprzerwane emitowanie sygnału, który następnie odbierany jest przez poszczególne odbiorniki. Dla wyznaczania pozycji niezwykle istotny jest bardzo precyzyjny pomiar czasu, dlatego każdy satelita wyposażony jest w zegar atomowy. Ostaniem elementem GPS jest segment kontroli, który zwany jest również segmentem nadzoru. Zadaniem tego segmentu jest, jak sama nazwa wskazuje, ciągły nadzór pracy poszczególnych satelitów. Przede wszystkim chodzi tutaj o kontrolę orbit satelitów, jednak nie tylko.

---

Wójcik K. - więcej wiadomości o GPS, a także innych systemach pozycjonowania satelitarnego znajdziesz na > www.technologiagps.org.pl/"


Artykuł pochodzi z serwisu artelis.pl/

sobota, 26 lutego 2011

...Istniał już kompleksowy program zagospodarowania Wisły

Autorem artykułu jest Sławomir Mysłek.

Występujące w ostatnich latach z coraz większą częstotliwością, coraz bardziej intensywne i tragiczne w skutkach powodzie, nawiedzające nasz kraj, budzą coraz większe zaniepokojenie, ale i oburzenie w społeczeństwie. Zaniepokojenie, bo obszar zagrożony powodziami i podtopieniami zdaje się być coraz większy, a koszty usuwania strat materialnych z tego tytułu, obciążające nas wszystkich – coraz większe. Oburzenie zaś, bo kolejne ekipy, będące u władzy, nijak sobie z tym problemem poradzić nie mogą, najczęściej kończąc na słownych deklaracjach i obietnicach. Dotyczy to zarówno władz centralnych, jak i lokalnych.
Rzecz jasna, tak krawiec kraje, jak mu materii staje, więc skoro w kasie się nie przelewa, a potrzeb w różnych dziedzinach huk, trudno w pełni zapobiec tym kataklizmom. Nie zwalnia to jednak właściwych organów od zapewnienia przynajmniej minimum ochrony w ramach możliwych do wygospodarowania środków.
Najpierw jednak, jak zawsze, potrzebny jest plan działania. A ponieważ rzeki mają to do siebie, że raczej nie płyną tylko przez jeden obszar administracyjny, plany te powinny powstawać na odpowiednio wysokim szczeblu administracji i samorządu. A jeśli mowa o rzekach największych, to plan powinien powstać na szczeblu centralnym, rzecz jasna we współpracy z zainteresowanymi władzami niższego szczebla.
I tak, powoli, dochodzimy do istoty tego artykułu. Chciałbym tu bowiem przypomnieć pewien dokument z epoki gierkowskiej, która chociaż ostatecznie zapisała się się naszej historii raczej niechlubnie, to jednak, od czasu do czasu, wydawała na świat coś interesującego i całkiem rozsądnego.
Oto więc, jak to się wtedy mówiło, „wychodząc naprzeciw gospodarczym i społecznym potrzebom”, XII Plenum Komitetu Centralnego Polskiej Partii Robotniczej w czerwcu 1978 r. podjęło uchwałę w sprawie przygotowania kompleksowego programu zagospodarowania i wykorzystania Wisły oraz zasobów wodnych kraju.
W owych czasach uchwała Plenum KC była dokumentem, którego nikt nie ośmieliłby się odłożyć na półkę. Nic więc dziwnego, że w stosunkowo krótkim czasie, bo w grudniu 1979 roku, przy zaangażowaniu organów administracji terenowej, biur projektowych i placówek naukowych, koordynowanych przez Biuro Pełnomocnika Rządu do Spraw Zagospodarowania Wisły powstał dokument pod tytułem: „Kompleksowy program zagospodarowania i wykorzystania Wisły oraz zasobów wodnych kraju”, zatwierdzony następnie przez VIII Zjazd PZPR i w marcu 1980 roku przez Biuro Polityczne KC PZPR. Czyli wyżej już się nie dało.
Nie wnikając w szczegóły powiedzmy tutaj, że program ten, zwany krócej Programem „Wisła”, był imponujący i rzeczywiście kompleksowy. Zawierał on bowiem zarówno zadania podstawowego budownictwa wodnego (urządzenia dla wielu użytkowników: zbiorniki, stopnie wodne, kanały żeglugowe, przerzuty wody, duże oczyszczalnie ścieków i przedsięwzięcia przeciwpowodziowe), jak i zadania towarzyszące o charakterze branżowym (rozwój żeglugi śródlądowej, budowa zbiorników do nawodnień rolniczych, regulacje rzek dla potrzeb melioracji, budowę wodociągów i kanalizacji wiejskich, budowę małych oczyszczalni ścieków, a ponadto budowa uzupełniającej sieci drogowej telefonicznej) oraz zadania uzupełniające (intensyfikację produkcji rolniczej, rozwój turystyki, ochronę środowiska).
Jednym z istotnych celów założonych do realizacji w ramach programu „Wisła” była poprawa stanu środowiska naturalnego w dorzeczu Wisły przez uregulowanie stosunków wodnych, przeprowadzenie zabiegów przeciwerozyjnych (w tym tworzenie ochronnych pasów leśnych) oraz zmniejszenie zagrożenia powodziowego,
W ramach zadań podstawowych Program „Wisła” przewidywał, między innymi, budowę 22 wielozadaniowych zbiorników retencyjnych o łącznej pojemności około 2,5 mld metrów sześciennych, głównie na dopływach karpackich Wisły oraz około 400 zbiorników retencyjnych o znaczeniu lokalnym, przede wszystkim do nawodnień rolniczych, o łącznej pojemności około 1,8 mld metrów sześciennych.
Tak sformułowany Program „Wisła” był programem daleko wykraczającym poza cele, jakie tradycyjnie stawia sobie gospodarka wodna. Był ponadto programem, który mimo słuszności większości jego celów nie mógł być zrealizowany w warunkach narastającego kryzysu gospodarczego i politycznego. Spowodowało to konieczność weryfikacji założeń, celów i zakresu jego realizacji. Zmiany te zostały uwzględnione w opracowanym przez Biuro Pełnomocnika Rządu ds. Zagospodarowania Wisły „Programie zagospodarowania i wykorzystania zasobów wodnych dorzecza Wisły i rzek Przymorza Wschodniego do 2000 roku”, opublikowanym w czerwcu 1982 roku.
Pomijając szczegółowe zmiany w założeniach, nowy program zakładał, że podstawowym kierunkiem będzie racjonalne, pełne i bardziej intensywne wykorzystanie posiadanego majątku, a dopiero po 1990 roku – rozbudowa tego majątku. Program „Wisła” z 1982 roku, w odróżnieniu od poprzedniej wersji, nie miał charakteru infrastrukturalnego programu kompleksowego, lecz był branżowym programem gospodarki wodnej.
I tak na przykład zdecydowano o kontynuacji budowy jedynie 5 zbiorników wielozadaniowych, budowę dwóch kolejnych wstrzymano, 10 następnych przewidziano do realizacji w następnej kolejności, a 5 zbiorników w ogóle pominięto. Wycofano się również z wykonania zwartej kaskady stopni żeglugowo-energetycznych na długości około 900 km, od ujścia Przemszy koło Oświęcimia, aż do morza. Niemniej jednak nadal zakładano, że Wisła będzie zabudowana na całej długości do roku 2000. Z tymi korektami wiąże się również ograniczenie planu budowy na zbiornikach retencyjnych i stopniach wodnych 26 elektrowni, przewidzianych w planie pierwotnym. Program Wisła z 1980 roku zakładał regulację 2740 km rzek i potoków górskich, a w 1982 roku ograniczono go do 1250 km.
Jedynie program realizacji oczyszczania ścieków, uznany za priorytetowy, zachowano w zasadzie bez zmian, dokonując jedynie korekty harmonogramu budowy poszczególnych obiektów.
Lata 1983-84 przyniosły jednakże konieczność dalszych ograniczeń w realizacji Programu „Wisła”. Wynikły one z dalszego pogorszenia sytuacji gospodarczej kraju, co spowodowało, po pierwsze, zmniejszenie wysokości nakładów możliwych do przeznaczenia na gospodarkę wodną, po drugie zaś, zmieniło w zasadniczy sposób plany rozwoju gospodarczego kraju, a co za tym idzie, także programy potrzeb wodnych i oczyszczania ścieków.
Uwzględniając powyższe zmiany, zespół specjalistów Urzędu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej opracował w 1984 roku „Program gospodarki wodnej na lata 1984-85 i założenia do 1990 roku z uwzględnieniem ochrony wód przed zanieczyszczeniem”. Program ten zawiera najbardziej aktualny harmonogram i zakres zamierzeń w dziedzinie gospodarki wodnej kraju, w tym również dorzecza Wisły. Opierał się on, w zasadzie, na podobnych założeniach, jak Program „Wisła” z 1982 roku, był jednak programem bardziej selektywnym i rozpoczęcie realizacji wielu niezbędnych przedsięwzięć przesuwał na okres późniejszy, niż objęty programem.
Tyle w skrócie o historii, założeniach i zakresie Programu „Wisła”. Przyjrzyjmy się teraz nieco bliżej tej jego części, która poświęcona była zagadnieniom ochrony przed powodzią. Już wówczas zauważono niepokojąco szybki wzrost średniorocznych strat powodziowych. Straty te w latach 1971-80 wzrosły w porównaniu do statystyki z okresu 1958-80 o 59% w skali całego kraju. Na obszarze dorzecza Wisły wzrost ten wyniósł 44,5%, planowano więc podjęcie działań w zakresie ochrony przed powodzią, poprzez podjęcie różnorodnych środków, takich jak:
zwiększenie retencji wód dla redukcji kulminacji wezbrań,
obwałowania rzek,
zabudowa potoków górskich,
zwiększenie przepustowości koryt,
lodołamanie.
Przeciwpowodziowe oddziaływanie retencjonowania wód realizuje się poprzez budowę zbiorników retencyjnych z rezerwą powodziową. W 1980 roku spośród istniejących większych zbiorników retencyjnych w kraju znaczenie dla ochrony przeciwpowodziowej miało 25, o łącznej rezerwie 419 mln metrów sześciennych. W dorzeczu Wisły było tych zbiorników 12, o rezerwie 260 mln metrów sześciennych.
Wiele spośród zbiorników projektowanych w ramach Programu „Wisła” miało przewidywaną rezerwę powodziową. Łączna jej wielkość wynosiła pierwotnie 670 mln, po korekcie z 1982 roku – 165 mln , a po kolejnej aktualizacji programu w 1984 roku – 137 mln metrów sześciennych.
Jeśli chodzi o obwałowania rzek, to w 1980 roku ich stan oceniono jako niedostateczny. Istniejące wały o długości 7800 km, wraz ze zbiornikami retencyjnymi, zapewniały ochronę 1 mln hektarów nizin nadrzecznych (65% terenów wymagających ochrony). W dorzeczu Wisły istniało 3,5 tys. km obwałowań, chroniących 0,5 mln ha terenów. Nadal bez ochrony pozostawało 0,4 mln ha powierzchni, a także konieczna stała się modernizacja wybudowanych wałów.
W wyniku prowadzonych prac, sytuacja w 1982 roku uległa pewnej poprawie. Długość wałów przeciwpowodziowych wzrosła do 8832 km (chroniły 1,2 mln ha nizin nadbrzeżnych), w tym w dorzeczu Wisły wzrosła ona do 4686 km (pod ochroną znalazło się 710 mln ha dolin rzecznych, czyli 60% terenów wymagających ochrony).
Program obwałowań przeciwpowodziowych z 1982 roku obejmował budowę nowych oraz modernizację starych wałów, nie zapewniających dostatecznej ochrony. Przewidywano przede wszystkim kontynuowanie już rozpoczętej rekonstrukcji obwałowań Wisły górnej i jej dopływów na terenie województw: krakowskiego, tarnowskiego, tarnobrzeskiego i rzeszowskiego na ogólnej długości około 580 km. Objęto też programem obwałowanie dopływów Wisły środkowej i dolnej o długości 550 km na terenie województw: kieleckiego, radomskiego, lubelskiego, ostrołęckiego i siedleckiego. Kolejne zadania stanowiła modernizacja wałów na terenie województw gdańskiego i elbląskiego na długości 200 km oraz budowa wałów wzdłuż małych rzek nizinnych na terenie pozostałych województw wiślanych o długości 570 km. Ogółem program przewidywał budowę i modernizację wałów na długości 1900 km.
Odrębne zadanie stanowiły roboty bagnownicze i regulacyjne oraz modernizacja zapór i wałów w obrębie i powyżej zbiornika włocławskiego. Prace te, z uwagi na wysoki stopień zagrożenia powodziowego, otrzymały charakter priorytetowy. Nie ujęto ich wówczas w programie z uwagi na brak pełnego rozeznania problemu.
W 1984 roku zdecydowano, że modernizacja i budowa wałów przeciwpowodziowych oraz stacji pomp będzie prowadzona w ramach melioracji gruntów ornych przez Wojewódzkie Zarządy Inwestycji Rolniczych ze środków inwestycyjnych planów terenowych. W okresie 1984-85 przewidywano na terenie kraju wybudowanie i zmodernizowanie 341 km wałów. Natomiast w okresie 1986-90 zakładano przyspieszenie tempa realizacji obwałowań. Planowano na ten okres budowę i modernizację, na terenie całego kraju, wałów o długości 1100 km.
Rzeczowy rozmiar inwestycji przewidzianych do realizacji w latach 1984-90, przedstawionych powyżej, stanowił zaledwie około 20% ówczesnych rzeczywistych potrzeb. Budowa obwałowań oraz modernizacja istniejących miała koncentrować się w tym okresie w dolinach rzek o największym zagrożeniu powodziowym, gdzie brak było pełnej ochrony, lub istniejąca wymagała poprawy stanu technicznego. W dorzeczu Wisły prace miały być prowadzone w dolinie górnej Wisły oraz na Bugu i Narwi.
Jak dalej potoczyły się losy Polski, w tym również PZPR i Programu „Wisła”, wszyscy wiemy. Sądzę jednak, że wykonane podczas prac nad programem studia i analizy z pewnością nie są pozbawione merytorycznych wartości planistycznych, możliwych do wykorzystania również współcześnie. Czy ktoś po nie sięga? Jaki plan działania w zakresie zagospodarowania rzek mamy dzisiaj? Co z planowanych przedsięwzięć udało się do dzisiaj zrealizować. Zapraszam tych z Państwa, którzy mają wiedzę na ten temat do podzielenia się nią na tym blogu.
A swoją drogą, analiza porównawcza tego, co istniało w roku 1980 z tym, co mamy na rok 2010 mogłaby być całkiem interesująca. Ale to już temat na oddzielny artykuł.
sjm

Źródła:
1. „Kompleksowy program zagospodarowania i wykorzystania Wisły oraz zasobów wodnych kraju. Koncepcja generalna”, Biuro Pełnomocnika Rządu do spraw Zagospodarowania Wisły; Warszawa, lipiec 1980.
2. „Program zagospodarowania i wykorzystania zasobów wodnych dorzecza Wisły i rzek Przymorza Wschodniego do 2000 roku”, Biuro Pełnomocnika Rządu do spraw Zagospodarowania Wisły; Warszawa, czerwiec 1982.
3. „Program gospodarki wodnej na lata 1984-85 i założenia do 1990 roku z uwzględnieniem ochrony wód przed zanieczyszczeniem”, Urząd Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej; Warszawa, maj 1984.

...Ustka to także kurort

Autorem artykułu jest Fanka Ustki



Ustka położona jest na północno-zachodnim krańcu województwa pomorskiego, u ujścia Słupi do Bałtyku, w odległości 17 kilometrów od Słupska. Jest siedzibą miasta i gminy, uzdrowiskiem, miejscowością turystyczną i portem rybackim.

W mieście dominuje funkcja turystyczna i uzdrowiskowa oraz funkcje związane z gospodarką morską. Funkcjonuje tu port morski oraz osobowo-towarowe przejście graniczne. W sezonie letnim działa promowe połączenie z duńską wyspą Bornholm, co stwarza dodatkowe możliwości rozwoju turystyki międzynarodowej.

Ustka leży w strefie wymagającej najbardziej aktywnej ochrony brzegu morskiego (klif podlegający abrazji). Jest otoczona lasami, nadmorskimi wydmami i łąkami. Otwarte morze, bryza morska stanowiąca naturalną inhalację, lecznicze działanie żywicy czarnej sosny oraz borowinowe błota o zdrowotnych właściwościach tworzą specyficzny, jedyny w Polsce mikroklimat. Ze względu na jego właściwości, klimat „Krainy otwartego morza” występujący w Ustce może być pomocny w leczeniu chorób dróg oddechowych, dolegliwości alergicznych i chorób skóry. Pomocny może być także w leczeniu chorób zawodowych i cywilizacyjnych a zwłaszcza wskazany jest w profilaktyce zdrowotnej. Dzięki jego leczniczym właściwościom Ustka od 1987r ma status uzdrowiska. Wczasowicze pojawili się tu jednak dużo wcześniej. Pierwsze informacje o wczasowiczach (38 rodzin), przybyłych tu w lecie na wypoczynek, pochodzą z 1832 roku.

Położenie Ustki w pasie strefy wybrzeża decyduje o predyspozycjach do rozwoju gospodarki morskiej, turystyki i rekreacji oraz lecznictwa uzdrowiskowego (opartego o klimat, złoża borowiny i solanki). W dziejach Ustki, od czasów najdawniejszych po najnowsze, wyraźnie zaznaczają się trzy źródła utrzymania mieszkańców: rybołówstwo, żegluga handlowa i kąpielisko.

Ustka, ze swoją 180-letnią tradycją kurortu przyciąga corocznie kilkaset tysięcy osób. Zbudowane w latach 1899 – 1903 betonowo-kamienne molo oraz port rybacki są niezaprzeczalnymi atrakcjami dla turystów. Nadmorski deptak położony po wschodniej stronie miasta zachęca do zdrowotnych spacerów i wdychania nasyconego jodem powietrza. W tej części miasta znajduje się wiele odrestaurowanych już willi z początków XX wieku. Po drugiej stronie rzeki Słupi i położonego w jej ujściu portu, zobaczyć można wysokie, czterokondygnacyjne budynki. Znajdują się w nich apartamenty nad morzem na wynajem. Podobne mini osiedla ze stojącymi na nich budynkami, w których znajdują się apartamenty nad morzem, tyle, że bardziej ekskluzywne, wykonane w lepszym standardzie i ładniejsze pod względem architektonicznym, zostały zbudowane przy ulicy Wczasowej przez firmę Ustka apartamenty. Jeszcze inna firma wykorzystała do tego celu teren portu pozostały po firmie „Łosoś”, która wyniosła swoją siedzibę poza miasto.

Masowo powstające apartamenty w Ustce to jeden z elementów świadczących o tym, że miasto rozwija się głównie dzięki usługom turystycznym. Również władze miasta zachęcają inwestorów do budowania nowych pensjonatów i hoteli oraz centrów wypoczynkowych.

Po 1989 roku funkcja letniskowa i uzdrowiskowa stała się najważniejszą funkcję miasta.

Największymi inwestycjami miasta w ostatnich latach stały się przedsięwzięcia rewitalizacyjne wykonywane w ramach programu wspieranego z funduszy Unii Europejskiej. Pieczołowicie odtwarzana jest architektura miasta. Stare rybackie domy o konstrukcji szachulcowej i układ komunikacyjny miasta nabierają nowego blasku. Nadmorskie ulice jedna po drugiej zmieniają swój obraz. Znika asfaltowy dywanik zastępowany granitową kostką. Pojawiają się lampy naśladujące gazowe latarnie z początków XX wieku oraz pasujące do tego stylu ławki w obszarach ciągów pieszych. Miasteczko nabiera charakteru nadmorskiego kurortu nie tylko ze względu na funkcję ale również na wygląd.

---

Wynajmująca /www.apartamentnadmorzem.pl


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

piątek, 25 lutego 2011

...możesz wybrać opcję kredytu?

Prowizja 0% ? Rodzina na swoim? CHF czy PLN? Jak wybrać kredyt hipoteczny.

Autorem artykułu jest KQ7



Budujesz dom czy kupujesz gotową już nieruchomość? Wiesz na co w pływa spread walutowy? Co jest akceptowalne: wyższa marża czy prowizja? Masz wkład własny? W banku skutecznie pomogą Ci.. oddać całą sumę, z nawiązką. Przeczytaj i zobacz jak wiele masz w swoich rękach.

Kredyt hipoteczny to jedna z tych usług finansowych, która prędzej, czy później nas "dopadnie". Warto zdawać sobie sprawę z wpływu pewnych składowych na to ile ostatecznie zapłacimy za nasze mieszkanie czy dom. Pomijając kwestię budowy poduszki kredytowej, która pozwala nam zarobić na kredycie, należy spojrzeć na maksymalizację korzyści z perspektywy minimalizacji kosztów. Zacznijmy od podstaw:

Co składa się na oprocentowanie hipoteki?

- benchmark, czyli stopa referencyjna (zmienna w czasie i różna dla różnych walut)

- marża

- prowizja

Zarówno marża jak i prowizja stanowią tzw. koszt nieefektywny kredytu, koszt, który można i należy minimalizować. Stopa referencyjna natomiast, jest wartością niezależną od banku, w którym zaciągamy kredyt, jest to bowiem cena pieniądza na rynku międzybankowym. Prawdę mówiąc wytłumaczeniu technicznej strony kształtowania się stóp referencyjnych, należałoby poświęcić oddzielny artykuł. Jednak na potrzeby oceny oferty kredytu hipotecznego wystarczy zrozumieć, iż nie mamy wpływu na wysokość stopy referencyjnej i w każdym banku będzie taka sama dla złotówki, euro czy franka szwajcarskiego (popularne waluty kredytów hipotecznych). Stopa referencyjna jest więc kosztem efektywnym.

Najlepiej zrozumieć to na przykładzie, dlatego sporządzam tabelę oprocentowania kredytów w 3 walutach (PLN, CHF i EUR), gdzie rozbijam oprocentowanie na wartość stopy referencyjnej i marży kredytów hipotecznych. Wartość marży jest tutaj średnią rynkową, gdyż nie miarodajnym byłoby opieranie się na ofercie konkretnego banku.

waluta stopa ref. marża oprocentowanie
PLN 4,1 0,9 5%
CHF 0,2 2,2 2,4%
EUR 1,1 1,6 2,7%

Jak widać najtańszym kredytem jest kredyt we franku szwajcarskim. Jednak czy zawsze? Nie, jeśli nie kontrolujemy sytuacji rynkowej, tak jeśli wykazujemy minimum zainteresowania kredytem.(możliwość refinansowania kredytu)

WAŻNE!

Jeśli bierzemy kredyt hipoteczny nie pod zakup gotowego domu lub mieszkania, a pod budowę, powinniśmy wybrać kredyt w złotówce. Dlaczego?

W przypadku budowy musimy nabyć określone materiały, logicznym jest, że kupujemy je wraz z postępem budowy, która nie trwa przecież tydzień, czy dwa, a znacznie dłużej. W tym czasie ceny na rynku ulegają zmianom, co uzasadnia racjonalności zakupu potrzebnych w danym momencie materiałów. Kredyt pod budowę jest więc wypłacany w transzach, np. 25%,25%,25% i 25%. To powoduje, że gdybyśmy podpisali umowę kredytową na 300 000zł we franku szwajcarskim po kursie 3.0pln (tyle ile potrzeba nam na budowę), a kurs walutowy uległ by zmianie nie otrzymalibyśmy w rzeczywistości całej sumy, a co za tym idzie nie ukończyli budowy.

Przykład:

Kredyt na 300 tys we franku po kursie 3.0pln to 100 tys. CHF kredytu. Jeśli jest wypłacany w transzach to pierwsze 25% wyniesie 25%*100tys.*3(kurs pln/chf)= 75 000 zł. Teraz kurs zmienia się niekorzystnie, np. na 2.8pln, intuicyjnie: frank tanieje.

W drugiej transzy dostaniemy więc 25%*100tys.*2.8(kurs pln/chf)=70 000zł. Czyli o 5 tysięcy mniej niż zakładaliśmy w dniu zaciągania kredytu. Mało tego jeśli kurs się nie zmieni przy wypłacie kolejnych transzy to łącznie w tym przpadku dostaniemy 75000+3*70000=285000, czyli 15 tysięcy mniej. Do budowy domu potrzebujemy jednak kapitału 300 000..

Dlatego w tym wypadku wybieramy złotówkę, by nie ryzykować, że zabraknie nam środków na budowę.

Jeśli jednak kupujemy gotowe mieszkanie, bądź dom, nie ponosimy wyżej opisanego ryzyka związanego z zakupem materiałów, a to powoduje, że ryzyko kursu walutowego staje się korzyścią, a nie zagrożeniem.

Dlaczego? Bo w perspektywie czasu dostrzegamy negatywną korelację pomiędzy poziomem stopy referencyjnej a ryzykiem walutowym. Co to oznacza? Im większe ryzyko wzrostu kursu walutowego, tym niższa stopa referencyjna, im mniejsze tym wyższa.

Dodatkowo warto zwrócić uwagę na spread walutowy. Czym jest?

Spread walutowy jest różnicą miedzy kursem sprzedaży, a kursem kupna danej waluty (kurs sprzedaży waluty w banku, podobnie jak w kantorze, jest zawsze wyższy niż kurs kupna). Spread jest dodatkowym kosztem kredytu walutowego, dlatego istotne by był jak najniższy.

Przykład

Kredyt na 300 000 w CHF. Kurs kupna: 2.80, kurs sprzedaży:2.95. To powoduje, że biorąc kredyt we franku niejako nabywamy franki po 2.80 czyli bierzemy 300 000 pln / 2.80(pln/chf)=107 143CHF. Raty natomiast spłacamy już po kursie sprzedaży. Dlatego, gdyby tego samego dnia spłacić kredyt, oddalibyśmy (300 000/2.80)*2.95= 316 07zł, co daje nam koszt spreadu walutowego na poziomie 316 000-300 000= 16 000. Jestem przkonany, że każdy z nas znalazłby lepsze przeznaczenie dla tych pieniędzy, niż oddanie ich do banku.

Wkład własny

Wiele banków wymaga wkładu własnego. Generalnie relacja jest następujaca: większy wkład własny, to niższe oprocentowanie, a co za tym idzie tańszy kredyt. Tak, to fakt, ale banki mają pewne progi, przy których oprocentowanie spada. Jeśli dysponujemy wkładem własnym na poziomie 40 tys i dostajemy takie samo oprocentowanie jak w sytuacji gdybyśmy mieli 30 000 wkładu własnego, to jasno dowodzi, że obydwie te kwoty mieszczą się w tym samym progu. I jeśli chcemy spłacić ten kredyt wcześniej (czyt. poduszka kredytowa) to rozsądniej zachować te 10tys., które nie robi różnicy i ulokować tak, by dla nas zarabiało. To realne pieniądze w portfelu, które zyskujemy tylko dzięki rozsadnej decyzji.

Prowizja

Popularne kryterium nieświadomych klientów. Najlepiej oczywiście, gdy kredyt nie ma prowizji i ma korzystne warunki oprocentowania, ale trudno o taką ofertę. Prowizja na poziomie do nawet 2% jest naliczana jednorazowo i 1/n jej wartości doliczane jest do każdej raty, gdzie n oznacza liczbę lat kredytu. W rzeczywistości uwzględnia się nieco bardziej zaawansowanego aparatu uwzględniającego przenoszenie wartości pieniądz aw czasie, ale tutaj chodzi mi o dowód iż warto "roboczo" wykonać kilka prostych rachunków żeby oszacować jakoś oferty bankowej.

Znacznie ważniejsze od wysokości prowizji są koszty takie jak marża czy spread, bowiem ich minimalizacja powoduje oszczędności kilkudziesięciu tys złotych w perspektywie 30 lat spłaty kredytu.

Przykład

Kradyt na 300 000, 30 lat, oprocentowani 6%, rata przy 0% prowizji: 1798zł. Jeśli nałożymy 1% prowizji rata wzrośnie do 1816zł, zatem koszt prowizji doliczony do każdej raty wynosi ok 17 pln. Tak, o tyle wzrasta rata ze wzgledu na prowizję. Podczas, gdy 1% marży więcej, to rata wyższa o:

1996 (rata kredytu na 7% bez prowizji)-1816zł (rata kredytu na 6%+1%prowizji)= 180 zł

Zatem decydując się na kredyt z prowizja oszczędzamy 180 zł miesięcznie w stosunku do kredytu bez prowizji! To rocznie daje nam 180zł*12miesięcy=2160 pln, a w czasie spłaty całego kredytu (30lat) oszczędzimy: 2160pln*30=64800 zł.

To chyba liczby wystarczające, żeby zrozumieć, iż prosto rzecz ujmując lepiej wybrać ofertę kredytu, który ma wyższą prowizję i niższe oprocentowanie, niż odwrotnie.

"Rodzina na swoim"

Krótko. Program, w którym przez 8 lat bank spłaca połowę odsetek, przy spełnieniu okreslonych warunków (jak np. metraż nieruchomości). Jest to rozwiązanie korzystne tylko, gdy zamierzamy spłacić ten kredyt w kilkanaście lat (a więc z poduszką kredytową). Na czym to polega? Zapraszam do przeczytania artykułu "Poduszka kredytowa, czyli jak stworzyć finansowe perpetuum mobile.

---

www.ourlifefootball.blogspot.com


www.planerfinansowy.blogspot.com


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

...Cieplice Śląskie-Zdrój to najstarsze uzdrowisko w Polsce.

Autorem artykułu jest Sławomir Mysłek.

Malowniczo położone u podnóża Karkonoszy Cieplice Śląskie Zdrój są najstarszym uzdrowiskiem w Polsce. Swe powstanie i nazwę zawdzięczają leczniczym, ciepłym źródłom wód mineralnych. Chociaż o istnieniu tu ciepłych źródeł wiedziało już prawdopodobnie słowiańskie plemię Bobrzan, to miejscowe podania przypisują odkrycie źródeł cieplickich księciu Bolesławowi Wysokiemu, który w roku 1175 zapuścił się w te strony w pogoni za zranionym przez siebie jeleniem. Jednakże pierwsza wzmianka o Cieplicach w dokumentach pisanych pochodzi z 1261 r., kiedy to książę Bolesław II Rogatka próbował ufundować klasztor augustianów. Próba ta nie powiodła się i kolejny władca, książę Bernard II z Lwówka w 1281 r. podarował Cieplice joannitom, którzy opiekowali się przybywającymi chorymi, wykorzystując lecznicze właściwości wód. Datę przyjmuje się za początek istnienia uzdrowiska Cieplice.
Od połowy XIV w. uzdrowisko i osadę stopniowo przejmował rycerz Gotsche Schoff (protoplasta rodu Schaffgotschów). On to w 1403 r. , sprowadził tu cystersów z Krzeszowa, którzy prowadzili tutaj swą leczniczą działalność aż po wiek XIX, dzięki czemu znacznie przyczynili się do rozwoju uzdrowiska.
W pierwszej połowie XIV w. książęta śląscy przyjęli zwierzchnictwo Czech, a po wygaśnięciu panującej tu czesko-węgierskiej linii Jagiellonów, Śląsk wraz z Czechami został przejęty przez Habsburgów austriackich. Po pierwszej wojnie śląskiej ziemie te stały się prowincją Prus. Nadal jednak Cieplice były znanym uzdrowiskiem, a ich sława ciągle rosła, przyciągając coraz więcej kuracjuszy, W tym nawet tych ówcześnie najznamienitszych. I tak na przykład w 1687 r. przybyła tu królowa Polski Maria Kazimiera Sobieska z dziećmi i licznym dworem, a w 1800 r. uzdrowisko gościło króla pruskiego Fryderyka Wilhelma III i królową Luizę. Mimo przynależności do Prus, kurort cieplicki cieszył się ogromną popularnością także wśród Polaków. Wśród polskich gości, korzystających z dobrodziejstwa zdroju wymienić wypada chociażby hetmana Stanisława Koniecpolskiego, Albrechta Stanisława Radziwiłła, Krzysztofa Opalińskiego, Michała Kazimierza Radziwiłła, prymasa Polski Michała Radziejowskiego, Jakuba Sobieskiego, Hugona Kołłątaja, Józefa Wybickiego, Edwarda Dembowskiego, Wincentego Pola, Kornela Ujejskiego, księżnę Izabelę z Flemingów Czartoryską, a także wielu, wielu innych
W wieku XVIII rozwój miejscowości jeszcze nabrał przyspieszenia, a to za sprawą rozbudowy sieci komunikacyjnych. W latach 1781-1783 powstała nowa droga, która połączyła Cieplice z Jelenią Górą. W 1891 r. doprowadzono tu linię kolejową z Jeleniej Góry, a w 1897 r. zaczął kursować tramwaj, podówczas gazowy, a później elektryczny. Schaffgotschowie, którzy po kasacie zakonu cystersów w 1810 roku stali się właścicielami wszystkich cieplickich źródeł, rozbudowywali również samo uzdrowisko.
Rozrastała się również cała miejscowość. Pierwsze dostępne dane o liczbie mieszkańców Cieplic pochodzą z 1785 r., zamieszkiwało je wtedy 1391 osób. W kolejnych latach liczba mieszkańców systematycznie rosła i wynosiła w 1850 r. - 2527, w 1890 r. - 3535, w 1900 r. - 4007, a w 1910 r. - już 4523.
W drugiej połowie XIX w. Cieplice stały się miejscowością przemysłową, a zaczęło się to od założenia w 1854 r. przez Heinricha Fuellnera, warsztatu remontowego urządzeń papierniczych, który z biegiem czasu przekształcił się w największą fabrykę w tej miejscowości. Proces industrializacji nie zaszkodził jednak egzystencji, ani rozwojowi obiektów uzdrowiskowych, których ciągle przybywało.
Cieplice uzyskały prawa miejskie dopiero w w 1935 r., a kiedy w 1941 r. przyłączono do nich przyległy Malinnik, liczba mieszkańców wzrosła z 6 do 10,5 tys.
W 1945 r. Cieplice znalazły się w granicach Polski pod oficjalną nazwą Cieplice Śląskie-Zdrój, która zastąpiła niemieckie Bad Warmbrunn, a w 1976 r. zostały włączone do Jeleniej Góry i odtąd są jej dzielnicą, zachowując przy tym jednak status uzdrowiska. Przed przyłączeniem do Jeleniej Góry miasto liczyło 16 tys. mieszkańców. Wraz ze zmianami ustrojowymi w okresie powojennym, uzdrowisko w Cieplicach stało się przedsiębiorstwem państwowym i nadal poddawano je stałej modernizacji. W szczytowym okresie było tu ok. 800 miejsc dla kuracjuszy, a rocznie korzystało z dobrodziejstw zakładów przyrodoleczniczych ok. 25 tys. osób.
Po roku 1989 uzdrowisko przekształcono w spółkę Skarbu Państwa z ograniczoną odpowiedzialnością, a 22 grudnia 2010 roku, na mocy decyzji Ministra Skarbu Państwa o prywatyzacji spółki, podpisano umowę sprzedaży udziałów należących do Skarbu Państwa stanowiących 89,71% kapitału zakładowego w spółce „Uzdrowisko Cieplice” Sp. z o. o. na rzecz KGHM I Fundusz Inwestycyjny Zamknięty Aktywów Niepublicznych reprezentowany przez KGHM Towarzystwo Funduszy Inwestycyjnych S.A.
Do dzisiaj jest to jedno z najpopularniejszych polskich uzdrowisk. W leczeniu wykorzystuje się termalne wody fluorkowo-krzemowe, których temperatura dochodzi do 86 st. C. oraz borowiny typu wysokiego. Bazując na wykonanych w latach 90-tych odwiertach i przeprowadzonych badaniach, miasto Jelenia Góra podjęło decyzję o budowie przy uzdrowisku nowoczesnego kompleksu SPA Uzdrowiskowego za kwotę 3,5 mln zł, z czego 40 %  środków  pochodzić będzie z Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego i Budżetu Państwa w ramach Regionalnego Programu Operacyjnego dla Dolnego Śląska. Prace nad realizacją tej inwestycji rozpoczęły się we wrześniu 2010 r. a zakończą w maju 2011 r. Dzięki temu poszerzy się zakres oferowanych zabiegów, a tym samym kuracjusze Uzdrowiska będą mogli w większej mierze korzystać z walorów  unikatowej w skali kraju i Europy leczniczej wody termalnej.
sjm
Źródła:
1. Maciej Szymczyk, 150 lat H. Fuellner, Fampa, Beloit Poland, PMPoland; Muzeum Papiernictwa w Dusznikach Zdroju, 2004
2. Strona internetowa www.cieplice.pl
3. Strona internetowa www.uzdrowisko-cieplice.pl
Cieplice Śląskie-Zdrój to najstarsze uzdrowisko w Polsce. Program "Wisła" eioba